Żołnierz, jako młyn palny, nabija — grzmi — kręciBroń od oka do nogi, od nogi na oko:Aż ręka w ładownicy długo i głębokoSzukała, nie znalazła — i żołnierz pobladnął,Nie znalazłszy ładunku, już bronią nie władnął;I uczuł, że go pali strzelba rozogniona;Upuścił ją i upadł; nim dobiją, skona!…
,,Stracona"
Słyszałem, że coś do mnie mówił mój Jenerał.On przez lunetę, wspartą na moim ramieniu,Długo na szturm i szaniec poglądał w milczeniu.Na koniec rzekł:
Znasz Ordona, czy widzisz, gdzie jest?” — „Jenerale,Czy go znam? — Tam stał zawsze, to działo kierował.Nie widzę — znajdę — dojrzę — śród dymu się schował:Lecz śród najgęstszych kłębów dymu, ileż razyWidziałem rękę jego, dającą rozkazy. —Widzę go znowu — widzę rękę — błyskawicę,
Tu blask, — dym, — chwila cicho — i huk jak stu gromów!Zaćmiło się powietrze od ziemi wyłomów:Harmaty podskoczyły i jak wystrzeloneToczyły się na kołach; lonty zapaloneNie trafiły do swoich panew. I dym wionąłProsto ku nam; i w gęstéj chmurze nas ochłonął.
Wszystko jako sen znikło! — Tylko czarna bryłaZiemi niekształtnej leży — rozjemcza mogiła.Tam i ci, co bronili, — i ci, co się wdarli,Pierwszy raz pokój szczery i wieczny zawarli; Choćby cesarz Moskalom kazał wstać: już duszaMoskiewska, tam raz pierwszy, Cesarza nie słucha
Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze!Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,Kiedy ziemię despotyzm i duma szalonaObleją, jak Moskale redutę Ordona:Karząc plemie zwycięzców zbrodniami zatrute,Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę
Sukurta daugiau nei 30 milijonų siužetinių lentelių