„I jak jeszcze.Wszak wiesz, że się ja nigdy zbytecznie nie pieszczę,Ale mi zbyt dokucza ból głowy okrutny”.
Ledwo chodzę
„Pewnieś wczoraj był wesół, dlategoś dziś smutny.Przejdzie ból, powiedzże mi, proszę, jak to było?Po smacznym, mówią, kąsku i wodę pić miło”.
„Oj, nie miło, mój bracie! bogdaj z tym przysłowiemPrzepadł, co go wymyślił; jak było, opowiem.
Upiłem się onegdaj dla imienin żony;Nie żal mi tego było. Dzień ten obchodzonyMusiał być uroczyście. Dobrego sąsiadaNieźle czasem podpoić; jejmość była rada,Wina mieliśmy dosyć, a że dobre było,Cieszyliśmy się pięknie i nieźle się piło.
Trwała uczta do świtu.W południe się budzę,Cięży głowa jak ołów, krztuszę się i nudzę
Jejmość radzi herbatę, lecz to trunek mdlący.
Wtem dwóch z uczty wczorajszej kompanów przybyło.Jakże nie poczęstować, gdy kto w dom przychodzi?Jak częstować, a nie pić? i to się nie godzi;Więc ja znowu do wódki, wypiłem niechcący:
Ci, co się na takowe nie udają zbytki,Patrz, jakie swej trzeźwości odnoszą pożytki:Zdrowie czerstwe, myśl u nich wesoła i wolna,Moc i raźność niezwykła i do pracy zdolna,Majętność w dobrym stanie, gospodarstwo rządne,Dostatek na wydatki potrzebnie rozsądne:Te są wstrzemięźliwości zaszczyty, pobudki,Te są”. „Bądź zdrów!” „Gdzież idziesz?” „Napiję się wódki”.