Podajcie mi garść kądzieli, Zapalam ją; wy z pośpiechem, Skoro płomyk w góre strzeli, Pędcie go lekkim oddechem. O tak,, o tak, dalej , dalej, Niech się na powietrzu spali.
Ciemno wszędzie , głucho wszędzie, Co to będzie , co to będzie?
Naprzód wy z lekkimi duchy, Coście śród tego padołu Ciemnoty i zawieuchały, Nędzy , płaczui mozołu Zabłysnęli i spłoneli, Jako ta garstka kądzieli. Kto z was wietrznym błądzi szlakiem, W niebieskie nie wzleciał bramy, Tego lekkim, jasnym znakiem Przyzywamy , zaklinamy.
Mówcie, komu czego braknie, Kto z was pragnie, kto z was łaknie.
Patrzcie, ach, patrzcie do góry, Cóż tam pod sklepieniem świeci? Oto złocistymi pióry Trzepioce się dwoje dzieci. Jak listek z listkiem w powiewie, Kręcą się pod cerkwi wierzchołkiem; Jak gołąbek z gołąbkiem na drzewie, Tak aniołek igra z aniołkiem.
Jak listek z listkiem w powiewie, Kręcą się pod cerkwi wierzchołkiem; Jak gołąbek z gołąbkiem na drzewie, Tak aniołek igra z aniołkiem.
Do mamy lecim, do mamy. Cóż to, mamo, nie znasz Józia? Ja to Józio, ja ten samy, A to siostra moja Rózia. My teraz w raju latamy, Tam nam lepiej niż u mamy. Patrz, jakie główki w promieniu, Ubiór z jutrzenki światełka, A na oboim ramieniu Jak u motylków skrzydełka. W raju wszystkiego dostatek, Co dzień to inna zabawka: Gdzie stąpimm , wypływa trawka, Gdzie dotkniem, rozkwita kwiatek. Lecz choć wszystkiego dostatek, Dręczy nas nuda i trwoga. Ach, mamo, dla twoich dziatek Zamknięta do nieba droga!
Lecz choć wszystkiego dostatek, Dręczy ich nuda i trwoga. Ach, mamo, dla twoich dziatek Zamknięta do nieba droga!
Czego potrzebujesz, duszeczko , Żeby się dostaź do nieba?Czy prosisz o chwałę Boga? Czyli o przysmaczek słodki?Są tu pączki , ciasta , mleczko I owoce, i jagódki. Czego potrzebujesz, duszeczko, Żeby się dostać do nieba?
Nic nam, nic nam nie potrzeba. Zbytkiem słodyczy na ziemi Jesteśmy nieszczęśliwemi. Ach, ja w mojem życiu całem Nic gorzkiego nie doznałem. Pieszczoty, łakotki , swawole, A co zrobię, wszystko caca. Śpiewać, skakać, wybiec w pole, Urwać kwiatków dla Rozalki, Oto była moja praca, A jej praca stroić lalki. Przylatujemy na Dziady Nie dla modłów i biesiady, Niepotrzebna nasza ofiarna; Nie o pączki, mleczka , chrusty,-Prosim gorczycy dwa ziarna; A ta usługa tak marna Stanie za wszystkie odpusty. Bo słuchajcie i zważcie u siebie, Że według Bożego rozkazku: Kto nie doznał gorczycy ni razu, Ten nie dozna słodyczy w niebie.
Aniołku, duszeczko! Czego chciałeś , macie obie. To ziarneczko, to ziarneczko, Teraz z Bogiem idżcie sobie.
Bo słuchajmy i zważmy u siebie, Że według Bożego rozkazu: Kto nie doznał goryczy ni razu, Ten nie dozna słodyczy w niebie.